Na kilometr widać, że mój blog nie istnieje, przestał funkcjonować. Niestety nie mam zbytnio czasu na pisanie, wciąż też nie wymyśliłem, jaki styl pisania przyjąć. To wszystko razem powoduje, że na opisanie czeka ponad połowa dodanych przeze mnie tytułów. Zgroza.
Ostatnio odkryłem bloga, na którym autor umieszcza wyłącznie okładki płyt (przede wszystkim ze starym rockiem) i ani jednego słowa na temat ich zawartości. Jest to świetny pomysł i mnie się bardzo to podoba, zwłaszcza, że jestem wzrokowcem, ale jednak nie chciałbym, żeby i w moim przypadku tak się sprawy potoczyły. W końcu to miał być hołd dla klasycznego, mniej znanego rocka.
Oczywiście ilustracje i zdjęcia na okładkach to też ważna część tamtej muzyki i temu również służy ten blog, aby pokazać, jak bardzo intrygujące były te dziwne i często niekomercyjne pomysły zamieszczane kopertach albumów. Jednak mam nadzieję, że w końcu się odblokuję i napiszę do każdej płyty przynajmniej po kilka zdań. Taki zresztą był mój zamiar, gdy uruchamiałem tego bloga. Ale potem chciałem być mądrzejszy i w rezultacie się nieco zapętliłem. Teraz muszę to wszystko odplątać.
sobota, 23 czerwca 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"(...)wciąż też nie wymyśliłem, jaki styl pisania przyjąć" - częsty i regularny :P
OdpowiedzUsuńByłoby dobrze :-)
OdpowiedzUsuń