HOME 1970
Upraszczam swoje opisy. Dosyć tego rozpisywania się bez ładu i składu.
Na czwartej płycie Procol Harum spotkali się po latach muzycy,
którzy przed laty współtworzyli rhythm and
bluesową grupę The Paramounts. Nastąpił powrót do macierzy i stąd
tytuł 'Home'.
Ironia losu. Pianista i wokalista Gary
Brooker
opuszcza The Paramounts, by komponować muzykę dla innych artystów.
Spontanicznie jednak tworzy zespół, z którym nagrywa jedną ze swych
kompozycji. 'A Whiter Shade Of Pale' zdobywa światowy rozgłos, wówczas Gary Brooker wciąga do nowego przedsięwzięcia swych dwóch
kolegów z dawnego zespołu - gitarzystę Robina Trowera i
perkusistę B.J. Wilsona. Trzy lata później The Paramounts powraca
już w zupełnie innej odsłonie.
Już całkiem poważnie. Czwarte dokonanie Procol Harum należy do szczytowych osiągnięć zespołu.
Płyta
powstała w szczególnym momencie - grupę opuścił organista Matthew
Fisher - dotychczas obok Gary'ego Brookera siła napędowa zespołu, nie
tylko jako pełen finezji muzyk, ale także jako kompozytor kilku
piosenek, a także producent trzeciej płyty 'A Salty Dog'. Jego pomysły
brzmieniowe i aranżacyjne odcisnęły na muzyce Procol Harum wyraźne
piętno.
Tak więc jego następca w zespole - Chris Copping - nie miał
łatwego zadania, by wypełnić tę lukę, a jednak okazał się godnym
następcą swego znakomitego poprzednika. Jednocześnie na płycie musiał
dzielić obowiązki basisty, gdyż także to miejsce zostało zwolnione przez
dotychczasowego basistę Davida Knightsa.
1. Whisky Train
2. The Dead Man's Dream
3. Still There'll Be More
4. Nothing That I Didn't Know
5. About To Die
6. Barnyard Story
7. Piggy Pig Pig
8. Whaling Stories
9. Your Own Choice
Skład
Gary Brooker – Piano And Vocals
Robin Trower – Guitar
Chris Copping – Organ, Bass Guitar
B.J. Wilson – Drums
'Home' jest dziełem niesamowitym i wspaniałym od początku do końca,
ale dwa nagrania wybijają się ponad resztę repertuaru i stanowią
esencję tego arcydzieła. Mam na myśli 'Dead Man's Dream' i 'Whaling
Stories'. Obydwa nagrania charakteryzuje podobne budowanie
dramaturgii.
Delikatny, niepokojący wstęp, śpiewany z oszczędnym akompaniamentem fortepianu - w przypadku 'Whaling Stories'
przeplatanym pojedynczymi, łkającymi dźwiękami gitary, które mnie nasuwają
skojarzenia ze stylem, jaki już niedługo stanie się wizytówką gitarzysty Pink Floyd - Davida Gilmoura.
Po chwili dochodzą kolejne instrumenty, muzyka stopniowo nabiera
dynamiki, atmosfera ulega zagęszczeniu, staje się bardziej przytłaczająca.
Ponownie odniosę się do 'Whaling Stories'. Tutaj pojawia się
ostro przesterowana gitara i agresywny, pełen desperacji śpiew Gary'ego Brookera, masywne
brzmienie organów Hammonda i mocne nabijanie
rytmu przez B.J. Wilsona
daje efekt niemal orkiestrowy. To potężne wznoszenie, spiętrzanie
się dźwięków znowu odsyła moje skojarzenia ku późniejszym
dokonaniom Pink Floyd, a dokładniej ku finałowej części - wydanego w 1979 roku - albumu 'The
Wall' zatytułowanej 'The Trial'.
Natomiast muzycy Procol Harum być może dążyli tutaj do zilustrowania potężnego
sztormu, groźnego żywiołu. Efekt kataklizmu wzmocniło w każdym razie piorunujące solo gitary.
Po tym fragmencie, w naturalny wręcz sposób, następuje wyciszenie. Objawia się krótki,
łagodny motyw, aby w finale, jeszcze raz, na moment, zespół uderzył
w mocniejsze tony. We wspomnianym już 'Whaling Stories' finał to niemal chóralny, podniosły temat.
'Dead
Man's Dream' posiada bardziej grobową aurę, budowaną dzięki
brzmieniom organów Hammonda posiadającym niekiedy niemal kościelny
charakter. Jest to zresztą chyba jedyne na płycie nagranie, tak
mocno zdominowane przez dźwięki tegoż instrumentu, przy jednoczesnym
braku gitary elektrycznej, tak charakterystycznej dla tej płyty.
Warto tutaj przypomnieć istotną rzecz. 'Whaling
Stories' to bodaj pierwszy w muzyce rockowej efekt eksperymentu
polegającego na rezygnacji z powtórzeń oraz ze zwrotek i z
refrenów, a także wprowadzeniu zmian tempa z każdą kolejną
sekundą. Później pomysł podchwyciły zespoły takie jak Led Zeppelin na swojej czwartej płycie w piosence 'Stairway To Heaven' z 1971 roku, czy Queen w 'Bohemian Rhapsody' wydanym na płycie 'A Night At The Opera' z roku 1975.
Ponad to znalazły się na 'Home' nagrania takie jak - powolny, oparty na
ciężkim, rozciągniętym riffie gitary elektrycznej 'About To Die'. Nieco
monotonny, oparty na powtarzających się akordach ostrej gitary i
posiadający bluesowe naleciałości 'Whisky Train' z sekcją rytmiczną
imitującą pędzący pociąg, co udało się uzyskać dzięki natarczywym
dźwiękom krowiego dzwonka.
Łagodniejszy charakter posiadał oszczędny 'Barnyard Story' zaśpiewany z
akompaniamentem fortepianu i organów Hammonda. Przepiękny, poruszający -
zagrany głównie z pomocą fortepianu i gitary akustycznej - 'Nothing
That I Didn't Know' wprowadzał niemal żałobną atmosferę, zwłaszcza w
wieńczącej piosenkę części, w której do aranżacji wprowadzono smutne tony
akordeonu.
Płytę zamykał jedyny tak pogodny na płycie 'Your Own Choice' z
optymistyczną partią harmonijki ustnej w finale. Przekorne podsumowanie albumu, którego tematyka słów - jak zawsze napisanych przez Keith Reida - obracała się
wyłącznie wokół śmierci.
Bez wątpienia na plan pierwszy wsunął się na tej płycie Robin Trower, który
narzucił grupie bardziej gitarowy charakter utworów, niż to miało miejsce na poprzednich płytach, chociaż fortepian
wciąż odgrywał pierwszoplanową rolę.
Powierzenie produkcji Chrisowi Thomasowi sprawiło natomiast, że 'Home'
odznacza się wyjątkowo ostrym brzmieniem i wyrazistością rytmiczną,
co znakomicie uwypukla dynamikę kompozycji niespotykaną dotąd w muzyce
Procol Harum.
Wyjątkowa płyta, wciąż niedoceniona, czas więc, by odkryć piękno tej wyjątkowej muzyki.
wtorek, 12 sierpnia 2014
Subskrybuj:
Posty (Atom)