piątek, 28 czerwca 2013

MARK FRY

DREAMING WITH ALICE (1972)

Uznanie dla psychodelicznej odmiany folku wśród miłośników starego rocka jest bardzo duże. Rzeczywiście, powstało w tym gatunku sporo interesujących, znakomitych tytułów. Jednym z nich jest wręcz wzorcowe i stanowiące wielkie osiągnięcie jedyne dokonanie młodego muzyka z Wielkiej Brytanii. Wówczas dwudziestoletni gitarzysta Mark Fry - z pomocą grupy szkockich muzyków sesyjnych - podczas pobytu we Włoszech zarejestrował materiał, który ukazał się wyłącznie na tamtejszym rynku pod tytułem 'Dreaming With Alice'.

Uwielbiam ten album, mimo że tak naprawdę artysta nie odkrywa tutaj nic nowego. Ale bajkowy klimat utkany z balladowych kompozycji nie ma sobie równych. Całość sprawia wrażenie owianego psychodeliczną mgiełką, natomiast dosyć uboga, chropowata produkcja pozwala odczuć w sposób niemal namacalny atmosferę rodem z jakiegoś zadymionego klubu.
 




1. Dreaming With Alice (Verse 1)
2. The Witch
3. Dreaming With Alice (Verse 2)
4. Song For Wilde
5. Dreaming With Alice (Verse 3)
6. Roses For Columbus
7. A Norman Soldier
8. Dreaming With Alice (Verse 4)
9. Dreaming With Alice (Verse 5)
10. Lute And Flute
11. Dreaming With Alice (Verse 6)
12. Down Narrow Streets
13. Dreaming With Alice (Verse 7)
14. Mandolin Man
15. Dreaming With Alice (Verses 8-9)
16. Rehtorb Ym No Hcram


Sensacją jest tutaj rozpoczynający płytę 'The Witch'.
Ten zagrany w szybkim tempie i nasycony pierwiastkami muzyki Wschodu utwór zniewala hipnotycznym rytmem - nabijanym przez pulsującą gitarę basową - oraz wręcz natrętnymi, przeszywającymi zmysły partiami sitaru napędzanymi dźwiękami gitary akustycznej. To wszystko jest przeplatane tu i ówdzie przez brzmienie fletu poprzecznego.
Prosty pomysł, ale zagrany z taką brawurą, że aż dech zapiera.

Zupełnie wyjątkowa piosenka.
Resztę repertuaru stanowiły akustyczne piosenki wyrastające - jak już wspomniałem - z folku, ale posiadające bardziej psychodeliczny odcień. Wszystkie one czarowały urodziwymi, niewymuszonymi melodiami. Zaśpiewane zostały przez autora delikatnym, sennym głosem przy akompaniamencie gitary akustycznej, czasem zaś z subtelnym wsparciem zaproszonych do studia muzyków.

Większość nagrań stanowiły natchnione, wyciszone ballady w rodzaju 'Song For Wilde' czy autentycznie przepięknej 'Roses For Columbus' posiadające cudowny odrealniony nastrój. Druga z tych piosenek ponownie została wzbogacona subtelnymi zagrywkami fletu poprzecznego. Instrument ten stał się ozdobą kompozycji bardziej pogodnej 'Lute And Flute'.

Ale znalazło się miejsce także dla piosenek bardziej żywiołowych, takich jak 'Mandolin Man' czy 'A Norman Soldier' - obok 'The Witch' były to kompozycje chyba najbliższe estetyce rocka. 'Mandolin Man' jako jedyny utwór na płycie został zagrany z użyciem perkusji, a do aranżacji wprowadzono nawet ostro przesterowaną gitarę elektryczną. Kodę zaś stanowiła tutaj dosyć dziwna folkowa, a po części nieco jazzowa mantra.

Warto zwrócić uwagę, że we wszystkich utworach towarzyszący liderowi muzycy udzielali się w chórkach. Idealnym tego przykładem romantyczny 'Down Narrow Streets' czy wspomniany już 'Lute And Flute'.

Jako spoiwo łączące poszczególne fragmenty tej historii - zainspirowanej przez 'Alicję w Krainie Czarów' Lewisa Carrolla, wówczas, ze względu na surrealistyczną tematykę, niezwykle popularną w kręgach muzyków grających rocka - wprowadzono powracający temat przewijający się między piosenkami - była to miniatura zagrana na gitarze akustycznej i zaśpiewana z lekkim pogłosem.

Oryginalny LP wydała włoska filia wytwórni RCA Records - IT Dischi. Obecnie płyta jest prawdziwym białym krukiem wartym blisko 4000 dolarów - dokładnie 4061 dolarów jakiś kolekcjoner zapłacił za egzemplarz tego tytułu w maju tego roku na aukcji internetowej Ebay.

wtorek, 11 czerwca 2013