środa, 27 grudnia 2017

PINK FLOYD

MORE 1969




1. Cirrus Minor
2. The Nile Song
3. Crying Song
4. Up The Khyber
5. Green Is The Colour
6. Cymbaline
7. Party Sequence
8. Main Theme
9. Ibiza Bar
10. More Blues
11. Quicksilver
12. A Spanish Piece
13. Dramatic Theme


O samej muzyce chyba nie ma konieczności pisać. Zawierający ścieżkę dźwiękową do filmu 'More', trzeci w dorobku Pink Floyd album to najbardziej niedocenione dokonanie popularnego zespołu. Szkoda, tym bardziej, że obok drugiej studyjnej płyty 'A Saucerful Of Secrets' oraz koncertowej płyty 'Ummagumma' jest to album, który w stopniu największym przybliża atmosferę ówczesnych występów kwartetu. Oczywiście, zawsze można sięgnąć po dostępne od lat bootlegi zawierające koncerty i nagrania studyjne rejestrowane przeważnie dla radia BBC, jednak uzmysławia to, że ten niezwykle istotny moment kariery w oficjalnej dyskografii Pink Floyd został niemal w całości pominięty.

Pierwszą stronę LP wypełniają rozmarzone, utrzymane w sennym, onirycznym nastroju, zagrane nieśpiesznie, wręcz leniwie krótkie ballady. Wyjątek stanowią hałaśliwy, hard-rockowy 'The Nile Song' i instrumentalny 'Up The Khyber' - oparty na dynamicznej, powtarzającej się figurze rytmicznej perkusji obudowanej improwizacjami fortepianu i organów.

Mnie od zawsze najbardziej podobają się piosenki - akustyczny, wzbogacony dźwiękami fujarki 'Green Is The Colour' oraz 'Cymbaline' zwieńczona wspaniałą instrumentalną kodą. Obie te kompozycje na kilka najbliższych lat weszły do repertuaru koncertów zespołu. Warto odnotować, że w filmie wykorzystano inną wersję 'Cymbaline', zawierającą także nieznacznie odmienne słowa.

Na drugiej stronie płyty umieszczono przede wszystkim utwory instrumentalne. To jest właśnie ten Pink Floyd, który zniknął wraz z wydaniem ich najsłynniejszej płyty 'Dark Side Of The Moon'. Potraktowane w dość swobodny sposób improwizacje nasycone zostały wpływami muzyki orientalnej, zwłaszcza za sprawą partii instrumentów klawiszowych. Genialny materiał, ukazujący chyba najbardziej psychodeliczne wcielenie grupy.

Dodam jeszcze - bez wątpienia warto sięgnąć także po ówczesne single zespołu, a także kompilację 'Works' wydaną w 1983 roku, na której zespół zamieścił kompozycję 'Embryo' nagraną jeszcze w 1968 roku, pierwotnie zaś opublikowaną na samplerze Harvest Records z roku 1970, na którym znalazły się piosenki wykonawców związanych wówczas z tą wytwórnią. 'Embryo', podobnie jak 'Green Is The Colour' i 'Cymbaline', był stałym punktem występów zespołu w tamtym czasie.

Na koniec drobna uwaga - chyba najrzadszą i najdroższą wersją LP 'More' jest pierwsze japońskie tłoczenie tej płyty z 1969 roku. Wydana w pojedynczej okładce - późniejsze wydania miały okładkę rozkładaną - posiada zielony tył ze srebrną chmurką, w którą wpisany jest spis nagrań oraz lista płac. Także numer katalogowy był inny. Kilka dni temu taki właśnie egzemplarz został sprzedany na Ebayu za 1800 dolarów.
Jaka szkoda, że Japończycy, którzy słyną ze wznowień CD jako repliki Mini LP, odwzorowujących często w najdrobniejszych detalach oryginalne LP, tego tytuły nigdy w tej formie nie przypomnieli.

2 komentarze:

  1. Jestem ciekaw czy kiedykolwiek polubię Pink Floyd, Metallikę i Led Zeppelin...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Led Zeppelin już chyba nigdy. Metallicę lubiłem kiedyś bardzo. Teraz najwyżej oceniam drugą płytę, debiut jest naiwny, jak nagrany przez bardziej zdolnych licealistów, a "Master..." trochę nazbyt pompatyczny i pretensjonalny, ale naiwny równie jak "Kill...". "...And Justice..." to kalka dwóch wcześniejszych płyt, ale już nieco mechaniczna. Kolejnych płyt już prawie nie znam, coś tam słyszałem, ale mnie to nie porywa.

      Pink Floyd ostatnio sobie przypomniałem...Cóż, chyba się starzeję, bo tu też nie jest zbyt...różowo.

      Usuń