A JUG OF LOVE 1971
1. Jug Of Love
2. The Happiest Man In The Carnival
3. Keep On Jugging
4. Virgin Spring
5. Tasting The Life
6. Slipstreams
Po długim czasie bezczynności mam nadzieję, że uda mi się ponownie ożywić bloga kilkoma wpisami.
Na 'A Jug Of Love' brak lokomotywy, która pociągnęłaby za sobą pozostałe wagoniki. Na debiucie takim mocnym akcentem był 'Egyptian Tomb', natomiast na drugiej i ostatniej płycie w dyskografii Mighty Baby można by w prawdzie wskazać na utwory tytułowy oraz 'Virgin Spring' jako coś wyjątkowego, jednak są one zdecydowanie za długie i właśnie to stanowi o słabości tego albumu - jego długość.
Pamiętam, że przy pierwszym przesłuchaniu wydawało mi się, że nagrania ciągną się w nieskończoność, dopiero przy którymś z kolei odsłuchu odkryłem urodę kompozycji zawartych na płycie. Zespół bardziej niż na debiutanckim albumie położył nacisk na wysublimowane aranżacje, dzięki czemu muzyka zyskała bardziej pastelowy odcień, jednak wciąż niezmienna pozostała moja opinia, że te utwory powinny trwać zdecydowanie krócej, wówczas byłby to albumu bardziej niż bardzo dobry, a tak powstała jedynie płyta czarująca wytrwałego słuchacza niezwykle refleksyjną aurą, ale nic ponad to.
Jak zespół przyznaje, inspiracją były dla nich dokonania amerykańskich wykonawców takich jak The Byrds oraz bardzo wtedy wpływowej grupy The Band, co słychać dość wyraźnie. Nad poszczególnymi utworami przez niemal cały czas unosi się duch muzyki folk oraz country - nasuwające skojarzenia z tym gatunkiem partie gitary - na przykład zastosowanie techniki slide we wspomnianej kompozycji tytułowej - oraz brzmienie fortepianu. Może właśnie niemożność przypisania zawartości 'A Jug Of Love' do jakiejś kategorii stanowi o sile tej płyty? Czy zawsze trzeba wszystko szufladkować? Jedno jest pewne, muzyka zamieszczona na LP przeważnie daleka jest od typowej rockowej stylistyki.
Pozwolę sobie na pewne spostrzeżenie.
Uważam, że zespół nie do końca trafnie wybrał utwory na płytę. Okazuje się bowiem, że na albumie zabrakło wspaniałego, niemal mistycznego 'Ancient Traveller' ozdobionego przepiękną partią fletu. Utwór czekał dwadzieścia lat na pierwszą oficjalną publikację, kiedy to został dołączony jako bonus do reedycji drugiej płyty. Warto było czekać, gdyż dla mnie to jest właśnie kwintesencja stylu Mighty Baby.
Przyznam, że po jakimś czasie ta muzyka zaczyna zapadać w pamięć. Nie da się ukryć, że na melodie zwracam szczególną uwagę, dla mnie to podstawowa sprawa, chyba nikt nie lubi słuchać muzyki, której nijak nie daje się przyswoić. Tak więc 'A Jug Of Love' to płyta idealna na taką jesienną pogodę, stonowana, momentami oparta na żywszym rytmie, momentami zaś wyciszona, ale zawsze pełna zadumy i ulotnego wdzięku. Dla tego też najlepszym momentem płyty jest długa instrumentalna koda wspomnianego 'Virgin Spring', olśniewająca wysuniętymi na plan pierwszy improwizacjami mandoliny i fortepianu, jest to jednocześnie jedna z tych piosenek, których słucham nieprzyzwoicie często.
Album wyprodukował Mike Vernon, zaś płytę wydała wyłącznie na terenie Wielkiej Brytanii należąca do niego wytwórnia Blue Horizon. Był to schyłkowy okres tej zasłużonej - szczególnie dla bluesa - wytwórni. Płyta przepadła na rynku i teraz jest nie tylko bardzo rzadka, zwłaszcza w stanie idealnym, ale przede wszystkim bardzo kosztowna.
poniedziałek, 4 października 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz