piątek, 31 grudnia 2010

MOVING SIDEWALKS

FLASH 1968

Niemal każdy swój wpis zaczynam od lamentu nad moim bałaganiarstwem. Tym razem też tak będzie. Na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy dodałem dużą ilość okładek, jednak opisów wciąż brak. Mimo to mam nadzieję - dosyć płonną - że nadchodzący rok chociaż w niewielkim stopniu zmobilizuje mnie do większego wysiłku.




1. Flashback
2. Scoun Da Be
3. You Make Me Shake
4. You Don't Know The Life
5. Pluto - Sept 31st
6. No Good To Cry
7. Crimson Witch
8. Joe Blues
9. Eclipse
10. Reclipse


Jaką muzykę grał Billy Gibbons zanim utworzył ZZ Top i zapuścił brodę do pasa? Oczywiście był to blues. Ale jako że jedyna płyta jego pierwszej grupy Moving Sidewalks 'Flash' ukazała się w 1968 roku, to obowiązkowo musiała zawierać wyraźne pierwiastki psychodelicznego rocka. Trzeba jednak przyznać, że kwartet doskonale czuł tę stylistkę.
Muzyka tutaj zawarta była także ukłonem w stronę twórczości The Jimi Hendrix Experience.

Dowodem fascynacji bluesem był chociażby rozpoczynający album stosunkowo prosty 'Flashback' posiadający jednak zupełnie kontrastową kodę nawiązującą do muzyki orientalnej - partia gitary akustycznej imitowała brzmienie charakterystyczne dla takich instrumentów jak sitar.

Natomiast nawiązaniem do dorobku The Jimi Hendrix Experience były nagrania takie jak 'You Make Me Shake' czy w sposób jeszcze bardziej wyraźny 'Pluto - Sept 31st', którego główny temat niemal nawiązywał do piosenki 'Fire' z repertuaru tria. W drugiej z tych kompozycji zespół wprowadził zaś intrygujące interludium oparte na spreparowanych w studiu brzmieniach głosów ludzkich oraz różnego rodzaju efektach uzyskanych za pomocą zmiany przesuwu taśmy. Genialny fragment niemal jak z sennego koszmaru.

W dwóch ostatnich, połączonych w całość nagraniach 'Eclipse' oraz 'Reclipse' grupa posłużyła się w sposób frapujący techniką kolażu dźwiękowego.

Doskonałym przykładem asymilacji bluesowej stylistyki i rocka psychodelicznego był pełen wewnętrznej nerwowości 'Scoun Da Be' ze świetnymi, cudownie wibrującymi partiami organów Hammonda. Wyróżniała się także romantyczna, niepokojąca ballada 'You Don't Know The Life' ponownie z organami Hammonda w roli głównej, wspartymi dźwiękami gitary akustycznej i subtelną sekcją rytmiczną.

Muszę przyznać, że jak na kompozycje sprawiające wrażenie dosyć prostych, grupie udało się we wszystkich nagraniach wyzyskać iście tajemniczą atmosferę. Wszystkie składniki, których kwartet użył do budowania swojej muzyki stworzyły spójną, porywającą całość. Osobiście uważam 'Flash' za płytę doskonałą. Bez słabych punktów.
Warto zwrócić uwagę na ciekawe partie gitary Billy Gibbonsa, który na dodatek zachwycał bardzo przekonywującą interpretacją wokalną. Ten jego pełen żaru, chociaż czasem sprawiający wrażenie zmęczonego, lekko zachrypnięty głos stał się później wizytówką stylu ZZ Top. Trzeba pamiętać, że w chwili wydania 'Flash' gitarzysta miał ledwie dziewiętnaście lat.

Oryginalne tłoczenie płyty wydanej przez wytwórnię Tantara jest dzisiaj bardzo poszukiwane przez kolekcjonerów. Za niemal idealnie utrzymany egzemplarz trzeba wysupłać nawet ponad 800 dolarów. Bez wątpienia ten legendarny album wart jest swojej ceny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz