VOLUME ONE 1970
Swój jedyny album to szkockie trio nagrało w ciągu dwunastu godzin dla wytwórni Decca.
W tamtych czasach Decca to była jedna z największych
wytwórni, prawdziwy potentat na rynku muzycznym. To dla nich nagrywała
grupa Rolling Stones. Pod koniec dekady Decca, próbując nadążyć
za przemianami, podpisywała kontrakty z kim się dało, jednocześnie nie
dbając zupełnie o promocję czy opiekę artystyczną nad swoimi
wykonawcami. W rezultacie niemal każdy zespół, który nagrywał dla tej
wielkiej wytwórni, z góry skazany był na porażkę - klinicznym przykładem
jest początkujący wówczas zespół Genesis.
Nie inaczej było z Human Beast. Niedoświadczeni muzycy, dla których
nagrywanie płyty było zupełnie nowym wyzwaniem, nie dość, że dostali tak mało czasu na nagrania, to jeszcze musieli walczyć z przydzielonym im
przez Decca producentem. Ray Horrics produkował wówczas muzykę z
Eurowizji oraz trochę wcześniej kilka płyt folkowego gitarzysty Davy
Grahama. Tak więc, jak wynika ze wspomnień lidera Human Beast, Gilliesa
Buchana, producent próbował raczej złagodzić brzmienie heavy-rockowego
tria, co na całe szczęście mu się nie udało, chociaż zespół zgodnie
dzisiaj twierdzi, że nagrany materiał bardzo ich rozczarował.
Bez odpowiedniego wsparcia i zainteresowania ze strony publiczności,
niedługo potem Human Beast zawiesił działalność. Możliwe, że grupie
młodych muzyków po nagraniu płyty również zabrakło zapału, ale faktem
jest, że tak spaprać sprawę tylko Decca potrafiła. Z drugiej strony,
dobrze, że w ogóle wydawali te wszystkie kapitalne tytuły nawet w
minimalnym nakładzie, dzięki temu do dzisiaj pozostało świadectwo
działalności tych interesujących wykonawców, a kolejne pokolenia mogą
zapoznawać się z tymi albumami za sprawą reedycji.
1. Mystic Man
2. Appearance Is Everything, Style Is A Way Of Living
3. Brush With The Midnight Butterfly
4. Maybe Someday
5. Reality Presented As An Alternative
6. Naked Breakfast
7. Circle Of The Night
Muzyka schowana za intrygującą okładką ma w sobie coś
turpistycznego, zimnego. Prawdopodobnie tylko niechlujstwu producenta płyty, jak na ironię, zawdzięczamy, że całość roztacza przed słuchaczem posępną atmosferę. Wszystko tu jest bardzo naturalne, proste, nieco toporne, nie będzie chyba błędne twierdzenie, że wspomniany Ray Horrics nie wykrzesał z zaproponowanych przez zespół interesujących kompozycji wszystkiego, co się dało. Chyba tylko talentom i zapałowi młodych muzyków zawdzięczamy, że nagrania charakteryzują się nieszablonową atmosferą i dobrym wykonaniem. Mnie kompozycje z 'Volume One'
nasuwają skojarzenia z obrazem piekła
jako miejscem przepełnionym zimną, martwą pustką.
Mała dygresja. Jaka szkoda, że płyta trwa ledwie 34 minuty. Chociaż jest to również
zaleta starych płyt. Na winylu umieszczano tyle muzyki, ile był w stanie
pomieścić czarny krążek, teraz zespoły pakują na CD po 50-70 minut materiału i jeśli choćby minutę z
tego daje się słuchać, to jest już wielkie osiągnięcie.
Wracając do tematu.
We wszystkich utworach słychać echa wygasłego już rocka
psychodelicznego podanego
jednak w sposób znacznie ostrzejszy i brudniejszy, pozornie
tylko
bałaganiarski, niezgrabny, nieokiełznany. Jeśli jednak przysłuchać
się muzyce uważnie, to okazuje się, że opracowana została w sposób
bardzo
precyzyjny, przemyślany. Grupa bez wątpienia wypracowała swój styl,
swoje indywidualne podejście do kompozycji. Tak więc muzykę Human
Beast można chyba określić jako własny wariant nowego heavy-rocka.
Dominują tutaj kombinowane, bardzo ciekawie pomyślane tematy z
wyeksponowaną gitarą z efektem wah-wah oraz wyrazistymi partiami gitary
basowej. Zwraca uwagę sekcja rytmiczna wybijająca natarczywe rytmy.
Czasem trio dochodzi do brzmień, jakie wiele lat później będą domeną grup grających metal.
Skład
Gillies Buchan - Guitar, Vocals
Edward Jones - Bass Guitar, Vocals
John Ramsey - Drums
Nie będę opisywał poszczególnych kompozycji, wszystkie są udane, ale mnie do gustu przypadły zwłaszcza dwa ostatnie
nagrania.
Instrumentalny 'Naked Breakfast' to przykład
budowania napięcia w muzyce. Na początku mamy więc zagrany w szybkim
tempie główny temat, który jednak nagle zwalnia, a muzyka staje się spokojniejsza. Sekcja rytmiczna powoli usuwa się w
cień, natomiast na plan pierwszy wysuwa się gitara solo. Grane przez gitarę
dźwięki narastają aż do chwili, gdy dołączają pozostali dwaj muzycy. Bardzo lubię ten moment.
Pozwolę sobie na skojarzenie - gdy tego
słucham, przed oczami mam zapadający zmierzch - sine niebo z domieszką
płonącego słońca, które znika za chmurami.
Zamykający płytę 'Circle Of The Night' to kolejne udane nagranie,
zawierające majestatyczną melodię wykonaną w pełny niepokoju sposób,
zwłaszcza w refrenie, gdzie
gitara mocno wybijając akordy, akcentuje śpiewany natchnionym głosem
motyw. Proszę także zwrócić uwagę na przesterowaną, brzęczącą w tle
gitarę basową.
Ponoć wykonując tę piosenkę Gillies Buchan po całodniowej sesji miał
już mocno zmęczony głos. Jeśli tak, to wcale tego nie słychać, wręcz
przeciwnie, gitarzysta śpiewa tutaj jak nawiedzony, co tylko potęguje
efekt niesamowitości.
Autorem tekstu tej kompozycji był zaprzyjaźniony z grupą - i również
nagrywający dla Decca - David McNiven - lider Bread Love and Dreams.
Wersję 'Circle Of The Night' w interpretacji tej folk-rockowej grupy
można znaleźć na płycie 'Amaryllis'.
Oczywiście ten wybitny album przepadł na rynku i zespół szybko zakończył
swój żywot. W chwili gdy płyta się ukazała, sprzedawała się bardzo
marnie i dzisiaj jest ogromnym rarytasem. Za oryginalne brytyjskie
tłoczenie w stanie idealnym trzeba zapłacić nawet około 1000 funtów.
Natomiast równie rzadkie tłoczenie niemieckie osiąga na Ebayu cenę
300-400 Euro.
wtorek, 17 marca 2009
HUMAN BEAST
Etykiety:
1970,
decca,
heavy-psych,
heavy-rock,
human beast,
psychodelia,
rock psychodeliczny
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz