sobota, 14 marca 2009

STEAMHAMMER

MOUNTAINS 1970

Steamhammer to jedna z najlepszych blues-rockowych grup, jakie pojawiły się w Wielkiej Brytanii. Jednak w odróżnieniu od zespołów takich jak Fleetwood Mac, Savoy Brown czy Groundhogs Steamhammer nie odnieśli sukcesu i w rezultacie pozostawili po sobie tylko cztery nagrane w latach 1969-1972 albumy. Każda z tych płyt jest nad wyraz udana, a trzy pierwsze tytuły to dziś kanon blues-rocka. Trzeba też zauważyć, że każda płyta była inna. Te cztery albumy świadczyły o rozwoju grupy oraz ukazywała ich nieszablonowe podejście do blues-rockowej tradycji. Słuchając tych płyt mam uczucie, że blues-rocka trudno zagrać lepiej.

Grupę doceniłem od pierwszego przesłuchania, czyli od momentu, w którym usłyszałem trzecią w ich dorobku płytę 'Mountains'. W mojej ocenie jest to największe osiągnięcie tego zespołu.

W tym czasie ukonstytuował się najlepszy skład grupy - Kieran White, Martin Pugh, Steve Davy, Mick Bradley. Kwartet momentami grał znacznie ciężej niż na wcześniejszych dwóch tytułach, muzyka stała się bardziej dojrzała, co najistotniejsze - na 'Mountains' znalazły się połączone ze sobą dwie kompozycje - przeróbka bluesa 'Riding On The L&N' i własny 'Hold That Train', nagrane podczas występu na żywo stanowią jedno z najlepszych dokonań w swoim gatunku.





I Wouldn't Have Thought (Gophers Song)
Levinia
Henry Lane
Walking Down The Road
Mountains
Leader Of The Ring
Riding On The L&N
Hold That Train


Skład


Kieran White - Lead Vocals, Acoustic And Rhythm Guitar, Harmonica
Martin Pugh - Lead, Acoustic And Slide Guitars
Steve Davy - Bass Guitar, Backing Vocals, Organ
Mick Bradley - Drums, Percussion


Okraszona piękną okładką trzecia płyta zawierała osiem nagrań i każde z nich było bardzo udane.

Na 'Mountains' muzycy Steamhammer tworzy monolit, słychać to zwłaszcza we wspomnianych 'Riding On The L&N - Hold That Train'.
Obie improwizowane, oparte na bluesie, porywające kompozycje zachwycają wielością motywów, zmienną dynamiką, pełnym polotu wykonaniem, błyszczą zaś wszyscy instrumentaliści. Jest tu miejsce na hałaśliwe, ostre partie gitary, jak i na nagłe wyciszenia, zwolnienia toku narracji. Całość ani na moment nie nuży, muzyka prze do przodu, z każdą sekundą zespół zaskakuje coraz to nowymi pomysłami i swobodą interpretacji, nie tracąc przy tym nawet przez chwilę wyczucia rockowej estetyki.

'Mountains' to także zróżnicowane, krótkie piosenki. Na plan pierwszy jako kompozytor wysunął się tutaj utalentowany wokalista i gitarzysta Kieran White, to jego dziełem były wszystkie studyjne nagrania.

Otwierający płytę energiczny, zagrany w umiarkowanym tempie 'I Wouldn't Have Thought'. Ten niemal przebojowy, oparty na wyrazistym motywie utwór w środkowej części zawierał nagłe zwolnienie i długie solo gitary Martina Pugha.
Przy okazji, uważam, że Martin Pugh to jeden z ciekawszych gitarzystów tamtej epoki, znakomity  muzyk. Jaka szkoda, że nigdy nie został należycie doceniony, bo bez wątpienia zasługuje na miejsce wśród tych wszystkich sławnych gitarowych ikon.

Wspomnę jeszcze tylko o akustycznym, dostojnym, urzekającym refleksyjną aurą 'Leader Of The Ring'. Tytułowy 'Mountains' to natomiast powolny, zaśpiewany w podniosły sposób, tchnący optymizmem utwór ze świetną partią gitary Martina Pugha.
Dość tych mętnych skojarzeń. Wiem, że moje wywody mogą wydawać się chaotyczne i niejasne, ale czasem naprawdę trudno przelać swoje muzyczne uczucia na ekran monitora.

Niestety, płyta, tak jak dwa poprzednie tytuły, przepadła na rynku i wkrótce potem zespół opuścił jego lider Kieran White. Muzyk dał o sobie znać jeszcze tylko w 1975 roku jedyną solową płytą 'Open Door'. Zmarł na raka w 1995 roku.

Dodam jeszcze, że wersja CD wytwórni Repertoire jest odpowiednikiem niemieckiego tłoczenia LP, czyli zawiera inny układ nagrań oraz wykasowaną zapowiedź przed 'Riding On The L&N', która występuje w wydaniu brytyjskim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz