czwartek, 23 lipca 2009

KILLING FLOOR

OUT OF URANUS 1970

Co tu dużo pisać? Drugi i ostatni album w dorobku Killing Floor, to rockowy dynamit w najbardziej skomasowanej wersji, jaką można sobie wyobrazić, bezkompromisowy i pozbawiony słabych punktów.
Zespół od początku atakuje uszy słuchacza gitarową kanonadą, tak jak w przypadku intrygującego debiutu, wyrastającą z bluesa. O ile jednak pierwsza płyta to blues-rock z wyraźniejszym ukłonem w stronę bluesowej tradycji, to 'Out Of Uranus' jest już zdecydowanie rockową propozycją. Oczywiście odniesienia do bluesa nadal są bardzo wyraźne, ale jako całość płyta ma bardziej hard-rockowy charakter.





1. Out Of Uranus
2. Soon There Will Be Everything
3. Acid Bean
4. Where Nobody Ever Goes
5. Sun Keeps Shining
6. Call For The Politicians
7. Fido Castrol
8. Lost Alone
9. Son Of Wet
10. Milkman


Już utwór tytułowy to archetypowa rockowa piosenka, w której zespół prezentuje się od jak najlepszej strony. Proszę zwrócić uwagę na chropowate, wyjątkowo ostre partie gitary oraz na te wszystkie pauzy. Killing Floor jawi się tutaj niczym sprawnie działająca maszyna. Nie ulega wątpliwości, że grupie nie brakowało polotu i wyobraźni.

Dużo jest na 'Out Of Uranus' nawiązań do klasyki bluesa oraz do osiągnięć innych wykonawców działających w tym czasie.
Dla przykładu w 'Acid Bean' pojawia się zagrywka gitary niemal żywcem zaczerpnięta z 'Oh Well' grupy Fleetwood Mac. Natomiast sam utwór tytułowy oparty został na riffie gitary kojarzącym się z tym, na którym oparty był 'Born To Be Wild' zespołu Steppenwolf. Ale może mi się zdaje? Natomiast ewidentnie hołdem dla klasycznego bluesa jest dynamiczny 'Lost Alone', którego główny motyw jest parafrazą 'I'm A Man' autorstwa Bo Diddleya. 'Sun Keeps Shining' to uroczy pastisz przebojów doby rock and rolla w środkowej części okraszony zupełnie kontrastową improwizacją gitary i gitary basowej.

W nagraniu 'Soon There Will Be Everything' grupa w sposób frapujący wykorzystała brzmienie melotronu, dzięki czemu muzyka zabrzmiała posępnie i stanowiła próbą stworzenia czegoś bardziej wyrafinowanego.
Wiele nagrań wzbogacono dźwiękami harmonijki ustnej. Sekcja rytmiczna sprawiła zaś, że muzyka zyskała na dynamice, czego dowodem solo perkusji w 'Son Of Wet'. Swoją drogą, także na debiucie Bas Smith uraczył słuchaczy solową prezentacją swoich umiejętności, jednak na drugiej płycie zagrane zostało z większą intensywnością.

Osobna pochwała należy się wokaliście. Bill Thorndycraft śpiewa zadziornym, pełnym żaru głosem w sposób porywający i wyrazisty. Bardzo lubię jego głos znacznie bardziej niż na przykład koszmarne popiskiwania Roberta Planta.

Oryginalny LP wydany został przez wytwórnię Penny Farthing zarówno w Wielkiej Brytanii jak i w Niemczech, ponieważ jednak wówczas prawie nikt nie był zainteresowany tym świetnym dokonaniem, obecnie płyta jest dużym rarytasem poszukiwanym przez kolekcjonerów i osiąga bajońskie sumy. Muszę też przyznać, że już sama okłada, ozdobiona dość prowokacyjnymi ilustracjami sprawia, że również chciałbym posiadać ten album.
Reasumując - 'Out Of Uranus' jest płytą niemal idealną, kolejnym dokonaniem będącym głosem w sprawie kształtującego się wówczas hard-rocka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz