poniedziałek, 14 grudnia 2009

ARZACHEL 1969



1. Garden Of Earthly Delights
2. Azathoth
3. Queen St. Gang
4. Leg
5. Clean Innocent Fun
6. Metempsychosis


Zorganizowana naprędce, trwająca kilka godzin sesja nagraniowa, podczas której czterech młodych muzyków pod nazwą Arzachel zarejestrowało swój jedyny album.

Płyta wprawdzie nie została dostrzeżona w chwili wydania, zapewne nie było innej możliwości, ponieważ wytwórnia Evolution była tworem krótkotrwałym o nikłym zasięgu. Po latach jednak to zapomniane dokonanie zyskało uznanie wśród wielbicieli starego rocka, dzięki temu w internecie można znaleźć informacje dotyczące genezy powstania płyty.

Skupię się zatem na opisaniu tego, co album zawiera.
Zespół zaproponował rozbudowane, w dużej mierze instrumentalne utwory. Potężna, żywa i nieco chropowata produkcja zdominowana została przez ciężkie tony organów Hammonda, momentami brzmiące jak organy kościelne. Ważną rolę odgrywała także ostra gitara elektryczna. Natomiast mocna sekcja rytmiczna doskonale zapełniała muzyczny plan. To wszystko najeżone zostało różnego rodzaju dysonansami i dygresjami.

Powstała muzyka intrygująca, przytłaczająca tajemniczą, złowróżbną atmosferą, przy jednoczesnym zachowaniu rockowego charakteru.

W nagraniach 'Azathoth' i najbardziej rozbudowanym 'Metempsychosis' do głosu doszły fascynacje twórczością H. P. Lovecrafta. W pierwszej z tych kompozycji - tytuł pochodził wprost z mitologii stworzonej przez popularnego autora powieści grozy - grupa wprowadziła intrygujący obrazek dźwiękowy. W środkowej części, na tle jazgotliwych tonów organów Hammonda pojawiają różnorakie krzyki i jęki, a także łacińskie recytacje.
Podobny fragment - tym razem jednak spokojniejszy - można usłyszeć w 'Metempsychosis', są to dobiegające z oddali lamentujące głosy i subtelniejsze tło organów Hammonda.

Gdybym mógł to dzieło przyrównać do dokonań innych grup, to na pewno do Pink Floyd i The Nice. Echa twórczości Procol Harum słychać zaś w instrumentalnym 'Queen St. Gang'.
Oryginalna winylowa edycja wydana została w kilku krajach przez różnorakie wytwórnie i w każdej wersji miała inny kolor tła. To były czasy. Jednak pomimo to, tytuł ten i tak jest rzadki i bardzo drogi - zwłaszcza tłoczenie brytyjskie.

Zaraz po nagraniu płyty z grupą rozstał się gitarzysta Steve Hillage. Pozostali trzej muzycy kontynuowali muzyczną karierę pod nazwą Egg.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz