piątek, 15 stycznia 2010

JULY 1968




1. My Clown
2. Dandelion Seeds
3. Jolly Mary
4. Hallo To Me
5. You Missed It All
6. The Way
7. To Be Free
8. Move On Sweet Flower
9. Crying Is For Writers
10. I See
11. Friendly Man
12. A Bird Lived


Tym razem postanowiłem się streszczać, chociaż opisywany album jest na prawdę wart uwagi. Ponownie muszę przyznać, że jest to kolejna płyta, do której dojrzewałem dosyć długo. Pewne symptomy zauroczenia pojawiły się latem minionego roku. Od razu pragnę dodać, że bynajmniej nie jest to tytuł trudny w odbiorze, skomplikowany, nie, po prostu niektórym muzycznym dokonaniom trzeba dać trochę czasu.

Aż dziw mnie bierze, że jedyna płyta grupy July nie dotarła do mojej świadomości znaczniej szybciej, przecież mamy tutaj do czynienia z syntezą wszystkiego co w ówczesnym brytyjskim rocku najlepsze. Płyta na pewno bliska dokonaniom Pink Floyd z okresu 'Piper At The Gates Of Dawn' lub Hollies na płycie 'Butterfly', ale można też wskazać na pokrewieństwo z innymi zapomnianymi klasykami gatunku jak - Kaleidoscope, The End czy Tomorrow.

Co więc możemy znaleźć na płycie? Dwanaście krótkich, chwytliwych - częstokroć sprawiających wrażenie beztroskich - piosenek pełnych przeróżnych efektów dźwiękowych i zniekształceń - elementem charakterystycznym jest pojawiający się w kilku nagraniach efekt kompresji partii wokalnych. Zgodnie z ówczesną modą nie mogło zabraknąć elementów muzyki Wschodu reprezentowanych przez sitar i tablę.
Pomimo, że na pierwszy rzut ucha możne wydawać się, że kompozycje tutaj zawarte są bezpretensjonalne, niemal każda z nich jest na swój, trudny do opisania, sposób wielowymiarowa, co momentami czyni tę muzykę autentycznie intrygującą.

Warto zwrócić uwagę na kompozycję 'Dandelion Seeds', która za podstawę miała temat wysnuty z utworu 'Blue Train' autorstwa Johna Coltrane'a.

To jest jedna z najlepszych płyt tego typu. Jak dla mnie, nie ma tutaj wyczuwalnej koniunktury, częstokroć pojawiającej się u niektórych wykonawców próbujących się podłączyć pod panującą muzyczną modę, ale może nie powinienem tego pisać, bo w końcu mam wychwalać wyjątkowość lat sześćdziesiątych.

Kończąc - mimo, że July nie do końca byli oryginalni, to jednak potrafili stworzyć muzykę inteligentną, przemyślaną, wykonaną z polotem i odrobiną humoru oraz - co najważniejsze - przykuwającą uwagę i intrygującą. Natomiast otwierający płytę 'My Clown' to jedno ze szczytowych osiągnięć tamtej epoki, piosenka od początku do końca znakomita.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz