sobota, 23 stycznia 2010

WOODY KERN

THE AWFUL DISCLOSURES OF MARIA MONK (1969)

Kilka przemyśleń.
Gdy czytam moje stare wpisy, myślę sobie, że kilka rzeczy bym zmienił, inaczej ocenił. Tak to już jest, raz się czymś bezgranicznie człowiek zachwyca, by za jakiś czas spojrzeć na to chłodnym okiem i na spokojnie ocenić. Nie znaczy to, że coś przestaje mi się podobać, po prostu wszystko zależy od nastroju, od momentu, w którym słucham danej płyty, danej piosenki.
Należę do ludzi, którzy jak się czymś emocjonują, to na całego. Ale przynajmniej potem potrafię uczciwie przyznać, że odrobinę mnie poniosło. Człowiek - mam nadzieję - dojrzewa.

Posiadający niezbyt atrakcyjną - chociaż przykuwającą uwagę - okładkę jedyny LP nieznanej brytyjskiej formacji komasował wszystko to, co w 1969 roku stanowiło o sile kształtującego się nowego, bardziej wyszukanego rocka. Była to kolejna intrygująca ilustracja metamorfozy, jaką przechodziła brytyjska muzyka popularna. Woody Kern łączył bowiem blues, jazz nowoczesny i odrobinę folku, jednocześnie wchodząc na bardziej ambitne rejony.

Co to w przypadku płyty 'The Awful Disclosures Of Maria Monk' oznacza?
Grupa zaproponowała improwizowane, nieco chaotyczne kompozycje, w których wiodącymi instrumentami były saksofon i flet oraz gitara elektryczna. Równie ważna była gra sekcji rytmicznej, zwłaszcza doskonałe partie perkusji.





1. Biography
2. Blues Keep Falling
3. That's Wrong Little Mama
4. Tell You When I'm Gone
5. Xoanan Bay
6. Uncle John
7. Gramophone Man
8. Fair Maiden
9. Vile Lynn
10. Mean Old World
11. Vegetable


Punktem wyjścia zawsze były zwykłe piosenki, stanowiły one jedynie pretekst do interesujących instrumentalnych popisów. Za przykład niech posłużą 'Biography' oraz 'Uncle John' - obie kompozycje noszą zdecydowanie jazzowy rodowód. Dla przeciwwagi zespół zaproponował kompozycje wyrastające z bluesa, takie jak 'The Blues Keep Falling' oraz 'Tell You When I'm Gone'.

Muzycy Woody Kern czerpali z różnych źródeł. W 'Vile Lynn' z partią gitary elektrycznej w roli głównej, słychać wpływ Family, w formie ornamentu wprowadzono zgrzytliwą zagrywkę skrzypiec. W kilku kompozycjach pobrzmiewają echa dorobku Traffic. Nie wiem kiedy dokładnie ukazał się LP, ale wskazałbym również na pewne zbieżności z twórczością Colosseum.
Udana przeróbka 'Gramophone Man' amerykańskiej grupy Spirit to także wycieczka w bardziej jazzowe rejony podane w rockowym stylu, nagranie wzbogacono niemal rozpływającymi się dźwiękami organów.

Ogólnie rzecz ujmując - na płycie 'The Awful Disclosures Of Maria Monk' dzieje się dużo.
Bardzo lubię ten leniwy, sprawiający wrażenie znudzonego, senny głos gitarzysty Ricka Kentona. Odpowiada mi również sucha, oszczędna produkcja tej płyty.

Jak już wspomniałem - nie wiem kiedy LP ukazał się, ale wydaje mi się, że grupa zaproponowała muzykę oryginalną. Przecież wtedy mało który zespół wykorzystywał brzmienie saksofonu w taki sposób, jak to zaproponował Woody Kern. Nie było jeszcze tak rozpędzonych jazzowych improwizacji jak na tej płycie.
Tak przynajmniej podejrzewam.

LP wydała wytwórnia PYE Records, która w tym czasie pragnęła koniunkturalnie zwrócić się w stronę rocka progresywnego. Oczywiście robiła to po omacku i bez przekonania. Stąd brak porozumienia na płaszczyźnie muzycznej między zespołem a producentem płyty. Pierwszy album grupy Woody Kern okazał się więc ostatnim. Oczywiście, sprzedawał się fatalnie.
Warto dodać, że w tym samym czasie wytwórnia PYE Records wydała także debiutancką płytę grupy Man 'Revelation', jedyny LP Velvett Fogg oraz album 'Exclamation Mark' grupy Pesky Gee, która zaraz potem przeobraziła się w Black Widow.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz