piątek, 26 marca 2010

INTERMEZZO

Chwila przerwy. Chwila wytchnienia. Bo zaczyna mi się wydawać, że powtarzam się w swoich opisach. Że stają się coraz bardziej wymęczone, pisane na siłę. A tego bym nie chciał. Dodaję kolejne okładki płyt, aby mieć przygotowany grunt, ale przecież pośpiechu nie ma (zwłaszcza, że i tak nikt tego nie czyta).

Udało mi się dodać opisy do drugiej płyty Fairport Convention, do solowego albumu Twinka, czy do Ultimate Spinach. Wciąż dopisuję debiut Blossom Toes, pierwsze dwie płyty Rare Bird oraz oba LP High Tide. Andwella's Dream, co przerażające, jakoś na razie mi nie idzie, a przecież to jedna z częściej słuchanych przeze mnie płyt.
Oczywiście kilka opisów bym tu i ówdzie poprawił, ale na razie mi się nie chce. Przy okazji człowiek uświadamia sobie ubóstwo swojej wiedzy i wąski zasób słownictwa.

Jak dobrze, że piszę to tylko dla siebie. Wyobrażam sobie, jak to jest pracować pod presją czasu. Wtedy to dopiero ogarnia człowieka paraliż.
Moje opisy mogą sprawiać wrażenie, że w kółko piszę o tej samej płycie. Że te wszystkie tytuły są do siebie podobne. Jak dobrze byłoby mieć akademicką wiedzę muzyczną. Można byłoby wzbogacić recenzje, nasycić większą dozą finezji. A tak dominują u mnie gitarowe płyty, niebanalne melodie, melancholia, refleksyjne tony i tak dalej. Ale czy to źle?

P.S. Dziwna sprawa. Dlaczego po umieszczeniu okładek na stronie, ulegają one tak wyraźnemu skompresowaniu? Zagadka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz