PSYCHEDELIC SOUNDS OF 13TH FLOOR ELEVATORS (1966)
1. You're Gonna Miss Me
2. Roller Coaster
3. Splash 1 (Now I'm Home)
4. Reverberation (Doubt)
5. Don't Fall Down
6. Fire Engine
7. Thru The Rhythm
8. You Don't Know (How Young You Are)
9. Kingdom Of Heaven
10. Monkey Island
11. Tried To Hide
'You gotta open up your mind
And let everything come through'
Rok 1966 zwiastował zjawiska nowe, niekoniecznie dobre.
Środki halucynogenne, rodząca się wówczas kontrkultura, czy raczej antykultura, ruchy młodzieżowej kontestacji, a więc podważanie wszelkich obyczajów i zasad, to wszystko znalazło swój wyraz w tworzonej wówczas muzyce młodzieżowej. Nowe, radykalne podejście do tworzenia wzmocniło nie tylko wyraz muzyki, ale wpłynęło także na jej odbiór. Był to także początek prawdziwie rockowych dokonań. Muzyka pop poczęła ewaluować.
Wyrazem tego były narodziny gatunku określanego mianem psychodelicznego rocka.
Ponoć debiut 13th Floor Elevators był pierwszym albumem z muzyką popularną zawierającym słowo 'PSYCHODELICZNY' w nazwie, plus przykuwająca uwagę intrygująca okładka i enigmatyczna nazwa grupy - wszystko stawało się jasne, dla muzyki młodych zaczęły się nowe czasy.
Na tylnej stronie koperty umieszczono przypisy do poszczególnych piosenek, z których wynika, że teksty łączą się w całość, ukazując różnice pokoleniowe oraz będące zachętą do nadania życiu nowych wartości.
Kompozycje umieszczone na LP nie są może zbyt zróżnicowane, mogą nawet sprawiać wrażenie prymitywnych i monotonnych, ale to dlatego, że takie to były czasy, że zespoły wchodziły do studia - częstokroć nie najlepiej wyposażonego - i nagrywały materiał na płytę w kilka godzin, na żywo, bez zbędnych ozdobników, a czasem nawet bez poprawek.
Na dodatek grupa 13th Floor Elevators postanowiła wzbogacić brzmienie swojej muzyki dźwiękami specyficznego instrumentu zwanego electric jug - niestety, nie wiem jaki jest polski odpowiednik tej nazwy. W rezultacie we wszystkich nagraniach słychać - początkowo sprawiające dziwne wrażenie - rytmiczne dudnienie. Może to irytować, chociaż ja już przywykłem i nawet polubiłem ten patent. Biorąc pod uwagę charakter muzyki, ma to swój urok.
Było nie było, grupa tworzyła swoją muzykę pod wpływem LSD i do przeżyć narkotycznych zapewne ta muzyka miała się odwoływać, więc te chropowate, krótkie piosenki, odznaczające się skrajną prostotą rytmów, dużą dynamiką wykonania, taki nastrój miały przywoływać i wprawiać w hipnotyczne uczucie.
Nie będę się tym razem rozpisywał na temat zawartości płyty, wskażę tylko utwory, które zrobiły na mnie największe wrażenie.
Przebojowy, przesiąknięty butną aurą, najpopularniejszy na płycie 'You're Gonna Miss Me' to przebojowy rockowy fragment zagrany z werwą i zaśpiewany z pasją przez Roky Ericksona. Zadziorny głos lidera zespołu to znak rozpoznawczy 13th Floor Elevators.
Następnie intrygujący, porywający 'Roller Coaster' zaśpiewany z desperacją w głosie. Nie chcę się silić na znawstwo, ale wydaje mi się, że główny motyw tego nagrania pobrzmiewa nieco orientalną nutą, co tylko dodaje kompozycji niesamowitości.
Potem wskazałbym na hałaśliwy 'Fire Engine'. Ciekawa energetyczna piosenka okraszona jakimiś dziwacznymi pojękiwaniami imitującymi dźwięk syreny wozu strażackiego.
Na koniec zaś monumentalny i dostojny 'Kingdom Of Heaven', najbardziej tajemniczy, niemal mistyczny utwór na tym albumie. Trzeba przy tym wyraźnie zaznaczyć, że jest to płyta zdecydowanie gitarowa, w każdym z wymienionych nagrań rola tego instrumentu nadaje inny charakter poszczególnym kompozycjom, buduje ich klimat, ponieważ zaś nie ma tutaj żadnych produkcyjnych sztuczek, wszystko spoczywa w rękach obydwu gitarzystów, którzy, dysponując ograniczonymi umiejętnościami, musieli wykazać się zręcznością i wyobraźnią.
Przykuwa uwagę buntownicza otoczka 'Psychedelic Sounds Of 13th Floor Elevators', muszę przyznać, że nie wyczuwam tu udawania, pozerstwa.
Brzmienie jest tak naturalne, że dzisiaj nawet jeśli ktoś bardzo by się starał, raczej nie zdołałby takiego uzyskać, chyba że udałoby się wygrzebać skądś tak stary sprzęt nagraniowy - co zresztą czasami praktykują nowe zespoły pragnące uzyskać klimat starych płyt.
Jest w tym stwierdzeniu coś z ironii, proszę nie myśleć, że zupełnie oderwałem się od dnia dzisiejszego.
Na początku wspomniałem, że debiut 13th Floor Elevators był ponoć pierwszym tytułem z przymiotnikiem 'PSYCHODELICZNY' w tytule. Otóż nie jest to do końca pewna informacja, ponieważ w tym samym czasie ukazały się dwa inne LP z tym magicznym słówkiem w tytułach płyt. 'Psychedelic Lollipop' grupy Blues Magoos oraz 'Psychedelic Moods' zespołu The Deep. Kto był pierwszy? Trudno odpowiedzieć.
Jedno jest pewne - 'Psychedelic Sounds Of 13th Floor Elevators' to jedna z najważniejszych amerykańskich rockowych płyt.
'After you trip life opens up
You start doing what you want to do'
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz